o starociach w domu i o posuwaniu się prac
Pewnie nie jesteśmy jedyni, którzy mimo marzeń muszą w nowym domu zaadoptować kila staroci ze starego domu. Myślę, że u nas wiele tego będzie. Naszczęście jest kilka taich rzeczy, które mimo iż są atsre i patrzyło się na nie lata to są miłe dla oka. Tak jest z żyrandolem, który przez 10 lat wisiał u moich dziadków w salonie, a mieli go jeszcze od jednych znajomych. Zawisł on u nas w pokoju gościnnym i raczej zadomowi siuę na stałe :
Oprócz tego chciałam wam pokazać nasz grzejni łazienkowy, który nareszcie został zawieszony. Zgrywa się kolorystycznie z płytakmi, ale to niebieskie, oryginalne pokrętło trzeba będzie wymienić. Wogóle nie pasuje.
No i nasz stolarz zaczął układać schody. Jest bardzo gadatliwy, śpi do południa, a do 2 pracuje i robi wszystko bardzo powoli. Mam nadzieje, że jakoś mu to pójdzie.
Najgorsze to, że znów wrócił wszędzie bałagan. Na górze mój ojciec poprawia k-g po naszych "fachowcach" od siedmiu boleści. Ta się mój mąż na nich wkurzył, a najgorsze, że to znajomy nam ta sknocił :/ jakas masakra ;/ ehhh kolejny raz potwierdza się reguła, że ze znajomymi interesów się nie robi :(
A dodam jeszcze jedno :) posiedziałam nad planerem IKEA i stworzyłam ostateczny obrez naszej kuchni (oczywiście inne spzęty, bo mamy swoje). Narazie nie mamy wszystkich potrzebnych do tego mebli, ale się powoli skompletyuje (brakuje nam 3 szafe dolnych):