po weekendzie
No i mija ostatni weekend przed urlopem. Niewiele zrobiłam na działcę,bo w sobotę pracowałam i późno dotarłam. Pojechaliśmy wieczorem na poszukiwanie płytek do gospodarczego. Tanich. KUpiliśmy gres- szary jasniejszy na ściany, ciemniejszy na podłogę. Taki wybrał mąż. Od wtorku wchodzi wujek z ich kładzeniem. Do tego czarna fuga- również decyzja męża. Niech mu będzie :)
Oto płytki (niestety zdjęcie nie oddaje rzeczywistości):
W niedziele rano pomalowałam poraz drugi wóz zrobiony przez męża. Kolorek wyszedł super:
Mąż dokończył płotek (zrobił nawet furteczkę) i przesadziliśmy truskawki i poziomki.
Widok z naszego balkonu przy sypialni:
Tymczasem w sobotę i niedziele robili nam ocieplenie poddasza. Kończyć będą za tydzień (m.in. zdecydowaliśmy się na ocieplenie strychu).
Narazie sama wełna:
No i po folii (strasznie ciężko było wymierzyć, gdzie mają być żyrandole- bo śrdoek pokoju zawsze wychodził tak dziwnie, że skosy były obok, więc bez sensu):
No i miejsce, gdzie będzie wyłaz- jeszcze nie ocieplone :)
Dziśkorzystając z wyjścia dokina (na Madagaskar- polecam :)) weszłam do swojego ulubionego sklepu z "pierdołami"- Flo. No i oczywiście stałam się posiadaczką 2 fajnych gadżetów:
Stojak pod rozgrzany garnek (żeliwny- już dawno na taki polowałam):
I karafka, która pewnei będzie mi służyć za wazon:
No i ostatnie zdjęcie na zakończenie dnia- Nasz domek i ulica z mojej teściowej tarasu- 6 rano-niedziela: